Grzechy i grzeszki

Aktualności, Środa, 11 lipca 2018

  

GRZECHY i grzeszki

Ten artykuł pochodzi z czasopisma "Farmacja Wielkopolska", nr 2, maj/czerwiec 2018

„Izdebnicy”, „leśne dziadki” to tylko niektóre z określeń, jakimi swój samorząd zawodowy określają niektóre nasze koleżanki i koledzy aptekarze. Wcale nie najzjadliwsze. Wielu farmaceutów ośmielonych anonimowością Internetu idzie dalej, postulując zlikwidowanie nie tylko samorządu zawodowego, ale i kodeksu etyki zawodowej. Na różnych portalach stale panoszy się bezmyślny hejt. Patrząc na zajadłość i wręcz nienawiść, z jaką sami się do siebie często odnosimy, można twierdzić, że przy takim podejściu szanse na podniesienie rangi zawodu aptekarza są marne.

Tymczasem naprawę trzeba zacząć od refleksji, jak my sami podchodzimy do naszego zawodu i roli farmaceuty. Lista grzechów i grzeszków naszych kolegów i koleżanek nie jest wcale krótka, co wynika wprost choćby z analizowanych przez okręgowe rady aptekarskie wniosków o stwierdzenie rękojmi należytego prowadzenia apteki. Opinia w tej sprawie wydawana jest dla farmaceuty w związku z obejmowaniem przez niego funkcji kierownika apteki we wskazanej we wniosku aptece. Organ wydający opinię styka się z najróżniejszymi sytuacjami, które tworzą obraz tego, co się faktycznie dzieje w polskiej aptece. A oto niektóre nasze grzechy i grzeszki powszednie:

  • Wniosek o rękojmię w aptece, w której zatrudnionych jest, na przykład, dziesięciu farmaceutów w ułamkowym wymiarze czasu pracy (jedna trzecia, jedna czwarta czy jedna piąta). Rozkład godzin pracy przedstawiony w formie tabelki co do minuty jest zgodny z godzinami otwarcia apteki. Trudno przy najszczerszych chęciach uznać, że dziesięciu farmaceutów zmieniających się kilka razy dziennie jest w stanie zapanować merytorycznie nad apteką.
  • Wniosek o kierownictwo apteki odległej o 200 km od miejsca zamieszkania, w którym farmaceuta jest równocześnie zatrudniony w innej aptece. Na kierowane zapytania dotyczące pogodzenia pracy w kilku miejscach od siebie znacznie oddalonych z uwzględnieniem czasu dojazdu nasi koledzy i koleżanki informują izbę o... dobrym stanie dróg, posiadaniu szybkiego samochodu lub przesyłają pisma od prawników z groźbą wystąpienia na drogę sądową.
  • Równoczesne sprawowanie funkcji kierownika i magistra farmacji w nawet trzech aptekach tego samego podmiotu. Prawo pracy omija się w banalny sposób. Każda z aptek funkcjonuje pod innym numerem NIP. W jednej aptece aptekarz zatrudniony jest na umowę o pracę (kierownik), w pozostałych wiąże go z pracodawcą umowa zlecenie. Przypuszczalnie problem dojazdu rozwiązany został (i nie tylko w takich przypadkach) za pomocą teleportu, gdyż w grafikach pracy czas pracy i godziny „spinają się” co do minuty. O wydajności fizycznej farmaceutów można powiedzieć wprost: „Siłaczka” nie jest w stanie konkurować.
  • Zgoda aptekarzy na wykazywanie ich jako personelu fachowego w kilku aptekach równocześnie, często w miejscowościach oddalonych od siebie o kilkadziesiąt kilometrów. Godziny pracy nie uwzględniają czasu koniecznego na dojazd.
  • Deklarowanie pracy w aptece „w razie potrzeby”.
  • Odmowa podania przez właściciela sieci aptek szczegółowego wykazu zatrudnionego personelu fachowego z wymiarem godzin pracy. Czy właściciel wstydzi się nas, aptekarzy? Czy jest to raczej chęć ukrycia nieprawidłowości w zatrudnieniu. Najbardziej bulwersująca jest milcząca zgoda aptekarza na takie działania właściciela – aptekarza, którego rękojmia dotyczy.
  • Aptekarz godzi się być traktowany jako przedmiot, a nie podmiot przez właściciela/reprezentanta sieci aptek. O imienną rękojmię należytego prowadzenia apteki, za którą odpowiedzialność ponosi farmaceuta, występuje podmiot lub koordynator sieci zarządzający personelem, a nie zainteresowany magister farmacji.
  • Propozycje podjęcia funkcji kierownika – na przykład za 1000 zł – bez konieczności świadczenia pracy. Sprawa została zgłoszona przez aptekarza ubiegającego się o rękojmię.
  • Deklarowanie podjęcia funkcji kierownika apteki, której dotyczy promesa na zezwolenie na prowadzenie apteki ogólnodostępnej; w chwili złożenia wniosku o rękojmię zamiast apteki często jest przysłowiowa „dziura w ziemi”. Bez naszego, aptekarzy, udziału ten proceder by nie zaistniał na tak dużą skalę.
  • Na kierowane przez Wielkopolską Okręgowa Izbę Aptekarską zapytania dotyczące wykonywania zawodu aptekarza i pełnienia funkcji kierownika zdarza się, że nasi koledzy i koleżanki nie udzielają odpowiedzi osobiście. Sygnują za to swoimi podpisami pisma, w tym wezwania przedsądowe, tworzone przez prawników zatrudnionych przez przedsiębiorców/podmioty prowadzące apteki.
  • Zdarzało się, że farmaceuta występował o stwierdzenie rękojmi należytego kierowania apteką kilka razy w roku w ramach jednego podmiotu na nowo otwierane apteki odległe od siebie nawet o kilkadziesiąt kilometrów.
  • Deklarowanie zatrudnienia w kilku aptekach w wymiarze przekraczającym ludzkie możliwości. Liczba godzin pracy przekracza 24 godziny na dobę. Nierzadko nasi koledzy i koleżanki deklarują pracę przez 7 dni w tygodniu w wymiarze 16 godzin na dobę. Bez dni wolnych. Nie uwzględniają też czasu dojazdu do poszczególnych aptek, w których wykonują pracę.
  • Tolerowanie przez kierowników agresywnej reklamy apteki. Kierownicy na ogół wskazują, że koordynatorzy zapewnili ich o prowadzeniu reklamy zgodnie z prawem; ma ich też usprawiedliwić obawa o utratę pracy w razie nierealizowania poleceń właścicieli i koordynatorów.
  • Pełnienie funkcji kierownika bez posiadania rękojmi, gdyż: „sprawę miał załatwić koordynator” lub „właściciel zapewniał o braku konieczności posiadania tego świstka”.

 

Wymieniać można by jeszcze długo. Dlaczego godzimy się na takie wykonywanie swojego zawodu? Najsmutniejsze jest to, że niestety, wielu z nas nie zauważa w takich postawach nic niestosownego. Inni obwiniają samorządu, twierdząc, że „izba nic z tym nie robi”. Zanim jednak wysunie się takie zarzut, warto zapoznać się z przepisami regulującymi funkcjonowanie samorządu zawodowego. Okręgowe izby aptekarskie nie są organami śledczymi. Mogą jedynie zwracać swoim członkom uwagę na niestosowność określonych działań, prosić o refleksję, co zresztą, niestety, często spotyka się z niezrozumieniem. Pamiętajmy też, że nadzór nad funkcjonowaniem aptek pełni wojewódzki inspektor farmaceutyczny. Wieloletnie zaniedbania państwa w zakresie funkcjonowania inspekcji farmaceutycznej skutecznie osłabiły tę instytucję. Efekty obserwujemy dzisiaj. Braki kadrowe, słabe finansowanie, konieczność stawania w szranki z wyspecjalizowanymi kancelariami prawnymi, reprezentującymi biznesmenów działających na rynku aptek. Trudno doprawdy zazdrościć pracy inspektorowi farmaceutycznemu.

Za coś nienaturalnego uznać należy, że aptekarze przed kontaktem z okręgowym rzecznikiem odpowiedzialności zawodowej (OROZ) i okręgowym sądem aptekarskim (OSA) kryją się za plecami wykwalifikowanych prawników lub osób niebędących farmaceutami (na przykład koordynatorów). A jest to szczególnie przykre, gdyż chodzi o sprawy zawodowe, a nie karne. Dotyczą one tylko nas, aptekarzy, osób posiadających prawo wykonywania zawodu aptekarza i dyplom magistra farmacji. Warto przypomnieć, że zarówno funkcję OROZ, jak i członków OSA nasi koledzy i koleżanki pełnią bezpłatnie, poświęcając swój prywatny czas nie tylko na obowiązki wynikające z funkcji, ale też żmudne studiowanie aktów prawnych.

Podsumowując, można śmiało postawić tezę, że to my, aptekarze, nie jesteśmy bez winy, jeśli chodzi o obecny stan polskiego aptekarstwa. Nie mamy szans na ocalenie rangi zawodu, jeżeli świadomie będziemy tolerowali łamanie prawa z żądzy zysku, poczucia bezkarności lub zwyczajnie – braku asertywności.

Funkcjonowanie apteki z dominującą rolą właściciela, czy koordynatora, z koszykiem sprzedażowym i narzuconym planem sprzedaży (w tym zamienników) - to najpoważniejsze grzechy. Wielu z nas pełni funkcje kierownika, nie zdając sobie sprawy z odpowiedzialności i nie znając obowiązujących przepisów! Czy jesteśmy ubezwłasnowolnieni przez właścicieli aptek i tak wystraszeni, że biernie godzimy się na wszystkie decyzje przedsiębiorców prowadzących apteki?

Pora na argument strachu przed utratą pracy. Na aptekę wypada statystycznie około 1,5 magistra. Trudno uwierzyć, że jedyny magister w aptece nie znajdzie pracy w swojej miejscowości, w której jest kilka aptek. Odpowiedzialność zawodową za prowadzenie apteki niezgodnie z prawem ponosi oczywiście kierownik – bo niby kto inny? Moralną, zawodową, karną i finansową. To my mamy jako zawód zaufania publicznego kodeks etyki zawodowej i zobowiązani jesteśmy go przestrzegać

Szanowni Koledzy i Koleżanki. Wspólnie jedziemy na tym samym wózku, niezależnie od tego, czy pracujemy na swój własny rachunek, u kolegi, koleżanki czy w sieci. To od nas zależy kierunek, w jakim zmierzać będzie apteka i zawód. Czy zapomnieliśmy, że tworzenie samorządu zawodowego jest przywilejem konstytucyjnym zawodów zaufania publicznego, a nie przymusem? To samorząd sprawuje pieczę nad wykonywaniem zawodu zaufania publicznego. Do tej zaszczytnej grupy zawodów dziś należymy. Zacznijmy się wreszcie szanować i dbać o wykonywany przez nas zawód, odbudowując jego rangę nie tylko dla przyszłych pokoleń, ale dla nas samych.

 

autor

dr n. farm.

Wojciech Musiał

Specjalista w dziedzinie analityki farmaceutycznej i farmacji aptecznej. Absolwent Wydziału Farmaceutycznego Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu. Aptekarz, nauczyciel akademicki, członek Prezydium Wielkopolskiej Okręgowej Rady Aptekarskiej.

  • FitProfit

Proszę czekać... Proszę czekać...